Ktoś by się dziwił, czemu
się nie cieszyłam, czemu smutek pokrywał moją twarz. W końcu byłam wolna,
opuściłam dom dziecka i mogłam zacząć życie na nowo. To był ten dzień, dzień,
na który niektórzy czekają długo, o którym marzą. Ale z czego się cieszyć, gdy było
się tak naprawdę samym na tym świecie pełnym przeszkód i zła. Co mi po
wolności, gdy byłam sama, bez nikogo. Dostałam tylko jakieś, małe mieszkanko na
przedmieściach, niewielką kwotę pieniędzy i zostałam rzucona w wir życia i
trudności, jakie czekają na każdego człowieka. Musiałam sobie radzić sama, w końcu,
gdy człowiek ma te osiemnaście lat, to uznawany jest za osobę dorosłą. Tylko ja
się tak nie czułam. Czułam się jak bezbronne, zagubione dziecko, które nie wie
gdzie jest i co ma robić. Jak maleństwo odłączone od swojego stada.
Odkąd wyszłam z sierocińca,
plątałam się pośród uliczek i jakoś nie spieszyło mi się, żeby iść do mojego „domu”.
Co to za dom, skoro nie było w nim żywej duszy. To tylko kilka ścian i meble,
nic wartościowego. Rzeczy materialne, które dla mnie nie miały większego
znaczenia. Mi była potrzebna bliskość, poczucie bezpieczeństwa i uczucie, że
jestem dla kogoś ważna. Coś, czego prawie nigdy nie miałam, co było mi obce,
a mimo to za tym tęskniłam. Rodzina – to słowo było mi prawie nieznane. Miałam
ją tylko przez siedem lat swojego życia. To tylko ułamek mojego istnienia.
Zresztą nie wiem, czy mogłam to nazwać rodziną… Odpędzałam od siebie te myśli, starałam
się nie myśleć o przeszłości, ale mimo wszystko ona powracała. Nie umiałam się
od niej całkowicie uwolnić, to była po prostu część mnie. Mimo, iż minęło już
tyle lat, ona cały czas mi towarzyszyła, nie dawała o sobie zapomnieć. Łzy były
już moją codziennością, to jak uzależnienie.
Mimo, że miałam żal do rodziców, mimo, iż
nie zapewnili mi takiego dzieciństwa, jakiego pragnie każde dziecko, to w głębi
mnie była jakaś iskierka, która tęskniła do nich. Była również ciekawość gdzie
są, co robią i jacy są teraz. W głowie przewalało się mnóstwo pytań i myśli,
które tworzyły pomysł, by ich odszukać. Czułam, że jest to brakujący element
układanki, której całością byłam ja. Serce przeważało rozum. Może byłam naiwna,
bo ani razu mnie nie odwiedzili w domu dziecka, nie pokazali, że jestem mimo
wszystko dla nich ważna. Ale co się dziwić, skoro często z ust mojego ojca
padało, że byłam pomyłką, tylko jakimś błędem ich miłości, zwykłą wpadką. Nigdy
nie usłyszałam, żeby mówił, że mnie kocha. Nigdy…
Jedna zbłąkana łza popłynęła
po moim policzku. Tak długo chodziłam w swoim świecie myśli, że nawet nie
zauważyłam, że zrobiło się ciemno. Ciemność pokryła świat. Taka sama czarność,
jaka gościła w moim sercu. Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem i która jest
godzina, ale jakoś nie przejmowałam się tym zbytnio. Wiedziałam jedynie, że
jestem na jakiś krańcach miasta, gdzie panowała kompletna pustka. Ani jednej
żywej duszy i pojedyncze auta przemierzające ulicę obok mnie. Cisza, ta błoga
cisza, która niejednego by wprawiła w strach. Dla mnie to było coś normalnego, nieraz,
gdy byłam w sierocińcu, lubiłam siedzieć w ciemnym pokoju i spoglądać przez okno.
W czarności było mi dobrze, mogłam być sobą, nikt mnie nie widział, nikt nie
zwracał uwagi na moje łzy. Zawsze byłam tylko ja i moje myśli…
Poczułam pojedyncze krople
deszczu na swojej skórze. Deszcz, tak bardzo go lubiłam. Dawał mi ukojenie i wrażenie
przyjaciela dla moich oczu. W końcu „jak na deszczu łza, cały ten świat nie
znaczy nic”. Stanęłam, przymknęłam powieki i odchyliłam głowę lekko do tyłu,
pozwalając kroplom swobodnie uderzać o moją twarz. Wzięłam jeden głęboki wdech
i drugi. Pozwoliłam rozluźnić się moim mięśniom. Nic mnie nie obchodziło w tym
momencie. Po chwili lekko uchyliłam oczy i zauważyłam, że przez przypadek
stanęłam na kawałku jezdni. Nawet nie wiedziałam, kiedy zboczyłam z chodnika.
Nic jednak nie zrobiłam, nie ruszyłam się, bo mało kto jeździł o tej porze, a
ja aż tak nie zawadzałam drogi. Powróciłam do poprzedniej czynności, która
dawała mi ukojenie. Po chwili poczułam uderzenie i ogromny ból, przeszywający
całe moje ciało. Próbowałam otworzyć oczy, lecz sprawiały wrażenie ciężkich. W
jednym momencie odpłynęłam…
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam Was po pewnej przerwie. To mój pierwszy w życiu prolog, bo w zeszłym opowiadaniu zaczęłam od razu od rozdziału. Mam nadzieję, że choć trochę Was zainteresowałam i znajdą się osoby, które będą chciały dalej śledzić tę historię.
Rozdziały będę prawdopodobnie dodawała co dwa tygodnie, ze względu na szkołę i dużą ilość nauki.
Zamówiłam już zwiastun, więc może za niedługo się pojawi na blogu :)
No to do następnego postu ;)
Buziaki, Maarit :*
Oczywiście, że jestem zainteresowana! Dziekuje za informacje. Zapowiada sie ciekawie. Kto wie moze wypadek sprawi ze pozna milość i nie będzie juz samotna?:) czekam na rozdzial
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
Cieszę się, że zainteresowałam Cię :)
UsuńJak będzie, to się przekonacie ;)
Dzięki za komentarz :)
Buziaki, Maarit :*
Mnie bardzo zainteresowałaś. Czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Bardzo się cieszę :)
UsuńMiło mi to słyszeć.
Dziękuję za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Znalazłam kilka błędów
OdpowiedzUsuń1)"Dostałam tylko jakieś, małe mieszkanko" - powinno być bez przecinka,
2) w ciemności, nie czarności
3) "ogromny ból, przeszywający" - bez przecinka
Jeżeli chodzi o prolog, moje zdanie znasz :) Czekam aż się rozkręci i będzie wiadomo coś więcej. A w międzyczasie zapraszam na rozdział [zapomniania-przez-czas].
Pozdrawiam, Odi. :)
Kurde, akurat te rzeczy co wypisałaś, to poprawiłam i jak widać na źle. Haha :D
UsuńAle dzięki :)
Rozkręci się, rozkręci, a przynajmniej mam nadzieję ;)
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
No no takiego początku tej historii to się nie spodziewałem, jestem bardzo ciekaw tego jak się potoczą losy bohaterki, jakie skutki będzie miał ten wypadek, no nic z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział : )
OdpowiedzUsuńTwój przyjaciel : )
No to cieszę się, że Cię zaskoczyłam. Hihi :D
UsuńWszystko wyjaśni się w swoim czasie ;)
Dziękuję za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
W końcu udało mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńHistoria zapowiada się na serio bardzo ciekawie.
Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału.
Pisz szybciej bo w sobotę zrobię Ci wjazd na chatę.
Buziaczki <3
Cieszę się, że tak myślisz.
UsuńPostaram się szybko napisać rozdział.
Dzięki za komentarz.
Buziaki, Maarit :*
Hej! Jak się cieszę, że zaczęłaś pisać coś nowego :D
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie..
Z niecierpliwością czekam na 1 rozdział!
Pozdrawiam :*
Ja też się cieszę.
UsuńStęskniłam się za Wami ;( <3
Dziękuję za komentarz :)
Buziaki, Maarit :*
Dopiero zaczynam czytać, ale już mnie zaciekawiłaś ;)
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej, a ciebie zapraszam do mnie :) calkieemnienormalna.blogspot.com